niedziela, 19 lipca 2015

Od Nikołaja cd. Marcusa

Skrzywiłem się na samą myśl o zwierzętach. Obecność towarzyszów Marcusa przyprawiała mnie o zawroty głowy, ale nie chciałem mu tego mówić. Nie żebym się przejmował tym, co pomyśli albo jak się poczuje. Nie miałem siły na dyskusję o tym, jakie to zwierzęta są i dlaczego ich nie lubię, dlatego też odpowiedziałem krótko i na temat:
- Nie mam żadnych. A ty nie masz ich zbyt wiele? Dajesz z nimi radę? - powstrzymałem dreszcz, gdy pies otarł się o moją nogę. Odgoniłem go ruchem dłoni na tyle dyskretnie, aby Marcus nie zauważył. Pies niestety nie odszedł, a jedynie polizał mi palce. Wzdrygnąłem się, odpychając zwierza nogą. Marcus w tym czasie cały czas coś mówił, jednak nie miałem jak go słuchać. Pies tutaj, słowa gdzie indziej. Uwagę mam podzielną, ale nie po kielichu.
- Spadaj - warknąłem pod nosem do psa. Zamerdał ogonem. Pacnąłem się dłonią w czoło, zwracając tym samym uwagę Marcusa na to, co robię.
- Słuchasz mnie? - zapytał. Spojrzałem na niego z nieco nierozumnym wyrazem. Nie wiedziałem, co mówił od kilku minut, zajęty psem odciąłem się od świata.
- Tak, tak, mów dalej - wskazałem dłonią, by mówił dalej, kątem oka sprawdzając, co robi jego zwierz. Siedział za moim krzesłem i patrzył na mnie, wciąż merdając ogonem. Nie wytrzymałem, widząc radosne oczy łypiące na mnie cały czas.
- Nie możesz czegoś z nim zrobić? - zapytałem, przerywając tym samym wypowiedź Marcusa. Spojrzał na mnie zaskoczony, widać było, że nie do końca zrozumiał, o co mi chodzi. - Przyczepił się do mnie i nie chce odejść!
- Wystarczyło go odepchnąć - parsknął pod nosem ze śmiechem. Spojrzałem na niego spode łba. "No jakbym tego nie robił, wiesz?" - pomyślałem wściekle, ale zdecydowałem się nie wszczynać kłótni.
- Chyba nie lubisz zwierząt, co? - zapytał nagle. Wzruszułem ramionami w odpowiedzi na pytanie, kończąc napój w ostatniej szklance. - Od co najmniej 7 minut siłowałeś się z nim, próbując nie dotykać jego sierści. Wystarczyło powiedzieć. - Zaśmiał się całkiem głośno, przywołując psa do siebie. Przeszył mnie dreszcz złości. Śmiał się ze mnie? Co to, to nie.
- Zamknij się - mruknąłem, marszcząc brwi. Skrzyżowałem ramiona na piersi i oparłem się o oparcie krzesła.
- Ło, ło! Spokojnie tygrysie, co tobie? - odsunął nieco krzesło od stolika.

Marcus? Co powiesz na zdenerwowanego Nikołaja, dodatkowo upitego? ;>

piątek, 17 lipca 2015

Od Marcusa CD Nikołaj'a

Przypatrzyłem się co robi. No cóż nie będę mu tego zakazywać, bo sam jestem uzależniony. A właśnie o wilku mowa, zachciało mi się palić.
-To skomplikowane. - rzekłem w odpowiedzi, sięgając do kieszeni końcu wyciągnąłem upragnionego papierosa.
-Widzę że nie tylko ja tutaj jestem od czegoś uzależniony. - prychnął, bawiąc się palcami. Spojrzałem na niego. Trzymając papierosa w ustach wyjąłem zapałki i po chwili delektowałem się smakiem tytoniu.
-Zależy jak na to patrzysz. - poprawiłem włosy przeczesując je. - ja mogę je rzucić od tak...
-To zrób to teraz. - podniósł jedną brew do góry, niby się zaśmiał niby nie... czasem go rozgryźć nie mogłem.
-Ale wiesz, mam lenia... po prostu mi się nie chce. - opadłem na oparcie krzesła.
-Dobra, dobra lepiej powiedź coś o sobie.
-No więc, dziewiętnastoletni gnojek który usiłuje zamaskować swój talent do śpiewania. Nie umiem żyć normalnie, poważnie, niby czasem jestem poważny... ale jednak jestem dość szalony, sam widzisz po stylu ubierania się. - zaprezentowałem siebie rękoma. - Tak na prawdę mam na imię Kwon, jestem Koreańczykiem z dużym zasobem językowym. Czemu się ukrywam pod Imieniem Marcus? nie wiem, może z własnej wygody, może tak mi pasuje... a może po prostu obawiam się że nikt mnie nie zaakceptuje, z moim imieniem. Czasem usiłuje się wpasować w tłum, ale najprościej nie umiem. Dawno sobie odpuściłem lamentowanie, nad sobą, użalanie się jak to mi jest źle... bo to normalnego życia nie przywróci. Mam trzech idiotów którzy pomagają mi nie oszaleć. - gwizdnąłem przeciągle. Po chwili zbiegły się dwie pokraki a trzecia przyfrunęła i klapnęła na mym ramieniu, kot wlazł na stół układając się na nim a pies zaczął węszyć. - tylko oni mi zostali. Pomogą mi ciebie zawlec do twojego kąta.
-Ale ja nie jestem pijany. - oburzył się.
-Jeszcze nie. - uśmiechnąłem się pod nosem. - ty nie masz żadnych zwierzaków?

Nikołaj?

środa, 15 lipca 2015

Od Nikołaja cd. Marcusa

Siedzieliśmy w niewielkim, z lekka zaniedbanym barze, który prawdopodobnie niegdyś był całkiem popularną restauracją, jeszcze za pamiętnych czasów sprzed katastrofy.
W pomieszczeniu było maksymalnie 6 lub 7 stolików, natomiast ludzi od pieruna. Wcisnęliśmy się do stolika w najdalszym krańcu baru, by uniknąć bójek i tłoku.
Zamówiłem sobie dwie szklanki bimbru, jako że bar oferował ten alkohol za darmo. Marcusowi załatwiłem szklankę czystej za pół ceny. Musieli ją najwidoczniej z czymś zmieszać przez przypadek, bo chłopak wydawał się nieporuszony smakiem napoju.
Jego pytanie o mój pseudonim dotarło do mnie dopiero po chwili, ponieważ wpatrzony w ładną barmankę odciąłem się na jakiś czas od rzeczywistości.
- Wołają na mnie Halo - odpowiedziałem, trzymając szklankę przy ustach. - Nie pytaj nawet dlaczego, sam nie wiem. Znajomy kiedyś tłumaczył mi to tym, że lubię zwracać na siebie uwagę, a słowo "halo" właśnie tak działa.
- No proszę, taki poważny jesteś, a lubisz towarzystwo innych? - zaśmiał się cicho, kładąc łokcie na blacie. - Kto by się spodziewał?!
- Nie lubię zwracać na siebie uwagi! - krzyknąłem. W tej samej chwili kilka osób zwróciło wzrok w naszym kierunku. Marcus chwilę spoglądał dookoła, po czym wybuchnął śmiechem. Złapał się za brzuch, prawie spadając z krzesła. Ludzie dalej na nas patrzyli, dlatego by odpędzić ich upierdliwe spojrzenia, zdjąłem z pleców strzelbę i oparłem ją o krzesło tak, by wszyscy moje cudeńko widzieli. Natychmiast każdy z gapiów odwrócił wzrok.
- Strasznie nieprzyjemny z ciebie koleś. Przynajmniej przez jakiś czas - wydyszał Marcus, gdy opanował napad śmiechu i wrócił do normalnego stanu.
- Praca Stalkera wymaga opanowania i wiecznie wściekłej twarzy.
- Tak jakby mutanty miałyby się zmarszczonych brwi wystraszyć - parsknął lekceważąco.
- Nie, nie, nie chodzi o mutanty, a o ludzi. To oni tutaj stanowią największe zagrożenie w szeregach Stalkerów. Nieudacznik spartoli robotę, za to można takich łatwo kontrolować i to moje zadanie - wyjaśniłem, uśmiechając się przy tym.
- Sprawia ci przyjemność pomiatanie innymi? - Marcus zerknął na mnie z nieco niepewną miną.
- Jakby na świecie nie było innych przyjemności, to może i byłoby to miłe. Ale że są takowe nawet w metrze, to raczej pomiatanie innymi jest po prostu jednym z zadań w pracy - wzruszułem ramionami, sięgając po szklankę z bimbrem. Była ona pełna do połowy (a może pusta w połowie?), mimo to wyzerowałem na raz, a szklanka mała nie była.
Sięgnąłem do kieszeni po niewielkie pudełeczko po zapałkach, wysunąłem je i wyjąłem małą, białą tabletkę przeciwbólową. Ta niestety nie służyła do przeznaczonych jej celów.
Rozkruszyłem trzy tabletki na serwetce widelcem, po czym wsypałem sobie proszek do ust z dużym zamachem. Spojrzałem na Marcusa kątem oka, gdy szykowałem kolejne dwie tabletki do rozkruszenia. Chłopak wydawał się bardzo zdziwiony.
- Co? - mruknąłem.
- Nie za dużo tego? - zapytał, krzyżując ramiona na piersi.
- Nałogowcom nie można zabierać ich zabawek, pamiętaj o tym, jeśli wpadnie ci do głowy jakiś głupi pomysł - uśmiechnąłem się, wsypując sobie do ust kolejną porcję proszku. Ulga i przyjemność były natychmiastowe.
- Nie szkoda ci tyłu leków? Mógłbyś za to kupić sobie fajną broń - powiedział - lekomanie. - Dodał dobitnie. Obrzuciłem go wściekłym spojrzeniem, ale postanowiłem udać nieporuszonego i obojętnego, dlatego uśmiechnąłem się tylko pod nosem, jak gdyby nigdy nic.
- Dosyć gadania o mnie. Powiedz coś o sobie - wskazałem na niego dłonią.
- Nie wyglądasz na takiego, co chce słuchać o innych - zauważył, marszcząc brwi. Zaśmiałem się.
- Jeszcze dwie szklanki i kilka działek leków temu nigdy bym o coś takiego nie poprosił - z tymi słowami pomachałem do barmanki, by ta przyniosła nieco więcej alkoholu.

Marcus? Jest alkohol, jest zabawa, rajt?

wtorek, 14 lipca 2015

Od Marcus'a CD Nikołaj'a

  Bez żadnych sprzeczek zgodziłem się czegoś napić. Chociaż nie wiedziałem co to za trunek, ale ważne że chociaż trochę się zrelaksuję... to prawda, byłem już trochę zmęczony. Ale za to miałem manie przebierania się. Kiedy wyszliśmy za próg, zauważyłem swój ,,pokój''.
-Poczekasz na mnie? muszę się przebrać.
-Co ty tak... - zaśmiał się. - no dobra leć, poczekam.- Podziękowałem mu i po chwili zniknąłem za własnymi drzwiami. Podszedłem do szafy, uchyliłem drzwiczki i po chwili zacząłem wertować w ciuchach. Między czasie, zastanawiałem się... jakby nie było całej tej apokalipsy czy czego, byłym piosenkarzem i modelem, nadawałbym się do tego. Uśmiechnąłem się na samą myśl. Mój zaplanowany w wyobraźni strój wcielał się w życie. Po chwili wyglądałem tak: Wena twórcza.
Podszedłem do lustra, poprawiłem jeszcze czapkę i wyszedłem.
-Już. - rzekłem do Nikołaja, po chwili zmierzaliśmy do upragnionego miejsca.
-Ty chyba lubisz się tak przebierać prawda? - zapytał po chwili.
-Uwielbiam. - uśmiechnąłem się pod nosem. Nawet się nie obejrzałem a dotarliśmy do owego miejsca. Wzięliśmy dwa trunki, cały czas zastanawiałem się co to takiego, ale okazało się być nawet dobre.
-Masz jakieś przezwisko? - zapytałem, powoli sącząc napój.

Nikołaj? coś mi tak ta wena ucieka... ale spokojnie poprawie się ^^

Od Nikołaja cd. Marcusa

Zerknąłem na niego kątem oka. Przeskanowałem wygląd Marcusa - faktycznie był ubrany... inaczej. Bardzo nie pasował w tym eleganckim, błyszczącym stroju do stylu metra, ale nikt nie mógł mu zabronić się taj ubierać. Co wciąż było dziwne - przynajmniej dla mnie.
- Tu jest więcej dziwolongów niż ci się wydaje - odpowiedziałem na pytanie, kładąc kask na ziemi i zdejmując czarne grube rękawiczki. Wszystko mnie bolało. - Taki ja, też nie lubię wyglądać jak reszta, ale czasami trzeba.
- W tym momencie przecież wyglądasz jak "reszta" - zauważył, zsuwając się nieco na krawędź krzesła.
- W tym momencie - powtórzyłem ze śmiechem.
- Odpwoiedz wreszcie jaśniej i dłużej, ta rozmowa wcale nie sprawia żadnej przyjemności - mruknął Marcus. Spojrzałem na niego, wyglądał na zmęczonego.
- Metro to nie miejsce na rozmowę o modzie. Jak długo jesteś na warcie?
- Tutaj? Niedługo. Ale wcześniej miałem jeszcze zmianę przy innym tunelu. Czemu pytasz?
- Wyglądasz jakbyś zaraz miał spaść z tego krzesła - parsknąłem ze śmiechem. - Wystarczy tej pracy na dzisiaj, idziemy się napić czegoś dobrego? Jeśli rozumiesz o czym mówię - wstałem. Rozsunąłem suwak pośrodku kombinezonu i zdjąłem go. Oczywiście pod czarnym strojem miałem na sobie dżinsy i koszulkę, które zdobyłem podczas ekspedycji.
Każda misja wyglądała zawsze tak samo.
Rozdzielenie się pod pretekstem sprawdzenia większego terenu. Pozostawienie przydzielonego mi towarzysza na pastwę losu. Wtargnięcie do niezrujnowanego domu i wybranie sobie najładniejszych ubrań. Przebranie się i powrót do grupy. Rutyna ta weszła mi w krew na tyle, by widok wcześniej pozostawionego towarzysza leżącego na ziemi bez różnych części ciała nie wywierał na mnie najmniejszego wrażenia. Jestem potworem? Póki nikt nie wie o moich poczynaniach, nikt nie ma prawa nazwać mnie potworem.

Marcus?

Od Marcusa CD Nikołaj'a

Przypatrzyłem mu się chwilkę, a po chwili dotarło do mnie że zadał mi pytanie.
-Mógłbyś powtórzyć? - zapytałem drapiąc się z tyłu szyi.
-Czy masz coś do picia? - zmrużyłem oczy. 
-Myślisz że ci dam? - znowu zaczynałem się droczyć, uwielbiam to!
-No nie wiem... mam taką nadzieję. Pić mi się chce. - westchnął. 
-Może mam, a może nie mam. Zależy. 
-Od czego?
-Od tego, czy mam humor. - zauważyłem jak już mu puszczają nerwy. Nie wytrzymałem zacząłem się śmiać, a ten popatrzył się na mnie jak na wariata. Śmiejąc się dalej, sięgnąłem za krzesło i podałem mu butelkę. - masz pij. 
-Dziękuje. - odpowiedział i zaczął pić, kiedy skończył oddał mi wodę, chwyciłem i zacząłem się zastanawiać. 
-Czekaj. Ja tobie powiedziałem imię, ale ty mi nie. Więc twoja godność. 
-Nikołaj. - przerzucił kask pod drugą pachę.
-Ach tak. - zerknąłem na jego ubiór- czy tylko ja chodzę ubrany inaczej?  

Nikołaj? 

sobota, 11 lipca 2015

Od Nikołaja CD. Marcusa

Wyszedłem z cienia, stając jednak wciąż nieco za plecami jasnowłosego. Patrzył na mnie przez ramię, spojrzenie miał całkiem zaskoczone, jak gdybym był pierwszym człowiekiem, którego zobaczył po wielu latach osamotnienia.
- Strażnicy mogą śpiewać? Czy to nie przeszkadza wam w obowiązkach? - zapytałem, wciąż stojąc nieco za mężczyzną. Ten przestał na mnie patrzeć, z powrotem spoglądając wgłąb tunelu.
- Nie wiem, co w tym mogłoby przeszkadzać - odparł.
- Ano pewnie to, że nie słychać kroków, które mogą pochodzić od ewentualnych gości. Chcianych czy niechcianych.
- Fajnie, cieszę się, że uznajesz mnie za niedorozwój - warknął, zaciskajac dłonie na broni. - Gdybym nie wiedział podstaw, nikt by mnie nie postawił na warcie.
- Najwidoczniej popełnili błąd - mruknąłem. Na te słowa mężczyzna spojrzał na mnie wściekle, ale niczego nie powiedział. - Twoja godność?
- Marcus jestem - odpowiedział po krótkim namyśle. Prawdopodobnie zastanawiał się nad tym, czy można mi zaufać. Pewnie zorientował się, ze Stalkerom można. A skąd wiedział, że ja Stalker? Zapewne na pewno dlatego, iż ubrany byłem w czarny ogromny kombinezon przeciwpromienny
, a pod pachą taszczyłem ze sobą kask policyjny, wzmocniony dodatkowymi warstwami, by nic nie zraniło głowy. Kask miał już swoje najlepsze dni za sobą - rysy, uszczerbienia i plamy na czubku kasku wskazywały na jego częste używanie.
- Marcus strażnik? W sumie czemu nie-  wzruszułem ramionami i podszedłem wreszcie do mężczyzny, siadając obok jego krzesła na ziemi.
- Masz coś do picia? - spytałem.

Marcus? Co robimy? ;>
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony