Po chwili, również polowi przytuliłem dziewczynę. Starałem się uregulować oddech, a do oczu przestały się cisnąć łzy. Jezu, co za upokorzenie... ryczeć na oczach dziewczyny. Żenada. Jednak było mi dobrze, gdy staliśmy tak przytuleni, jej chyba też.
- Wracamy? - szepnęła.
- Chyba tak... - powiedziałem równie cicho.
Vanessa?