piątek, 10 lipca 2015

Od Kaia do Vanessy c.d

Staliśmy przy wyjściu, założyliśmy maski i gdy każdy był gotowy, wyszliśmy. Trzymałem broń w gotowości, szliśmy w grupie, jak zawsze. Nagle usłyszeliśmy dziwne odgłosy i chwilę później, coś ugryzło mnie w rękę. Krzyknąłem z bólu, wywołując u pozostałych panikę. Zza szczątków sklepu, wyszła zgraja zmutowanych, jak by wiedzieli że przyjdziemy. Czekali na nas. Nie mogłem odpędzić się od tych czarnych, szkaradnych stworów. Co chwilę wskakiwały mi na plecy i gryzły po kostkach i rękach, cały kostium zdążył z czarnego zmienić się w czerwony przy miejscach ugryzień. Gdy kilkunastu na mnie skoczyło, runąłem na ziemię i starałem się od nich odgonić. Nie tylko ja miałem taki problem.
- Gaz! Teraz! - krzyknął Dennis.
Wyciągnąłem z schowka granat z trującym dla nich gazem, odbezpieczyłem i położyłem obok siebie, kilka sekund później, wszyscy znajdowaliśmy się w gęstym dymie, część stworów ciekły, a część pozdychała. Wstałem, całe moje ciało przeszywał cholerny ból, zacisnąłem zęby.
- Szybko, musimy ich ostrzec! - krzyknął przywódca i biegiem ruszył w stronę metra.
Ruszyliśmy za nim, choć każdy był ranny i ciężko nam się biegło.
- Zamykać bramy! Stwory mogą przyjść! Szybko! - wrzeszczał na całe metro, powtarzając to kilka tysięcy razy.
Wróciłem do swojej stacji, zamykanie bram nie należy do mnie, więc mieliśmy wolne. Tam nikogo nie było, nawet Vanessy. Zacząłem się martwić, czy nigdzie nie poszła, czy nie wyszła na powierzchnię. Chciałem jej szukać, lecz zakręciło mi się w głowie, powoli zsunąłem się po ścianie, siadając na podłogę. Ściągnąłem kask i położyłem go obok siebie, dłonią dotknąłem rozciętego łuku brwiowego. Ściągnąłem rękawice i zakrwawioną kurtkę, syknąłem z bólu. I nagle zobaczyłem Vanessę. Zrobiło mi się o wiele lżej, widząc że nic jej nie jest.

Vanessa?
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony